W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić życie bez kuchenki mikrofalowej. Szczególnie studenci i osoby żyjące w wiecznym pośpiechu cenią sobie możliwość szybkiego podgrzania gotowego dania. Wystarczy włożyć, nastawić czas grzania, odczekać i gotowe. Niestety z kuchenki mikrofalowej nie powinniśmy korzystać bez ograniczeń, gdyż według najnowszych badań, jej wpływ na nasze zdrowie nie jest zbyt korzystny. Jak to często bywa, bardzo ważne jest to, jaką posiadamy mikrofalówkę, jaka firma ją wyprodukowała i jakimi odznacza się właściwościami. Pierwsza zasada: im większą mocą dysponuje urządzenie, tym jest dla nas bezpieczniejsze. Chodzi tu przede wszystkim o bezpieczeństwo mikrobiologiczne. Unikajmy sprzętu, którego moc nie jest równa przynajmniej 1000 W. Krytycy mikrofalówki najbardziej obawiają się działania fal, które niewątpliwie będą obecnie niezależne od tego, na jaki sprzęt się zdecydujemy. Jednak także tutaj istnieją pewne różnice. Zanim zdecydujemy się na zakup, upewnijmy się, w jaki sposób fale się rozchodzą. Równomiernie? Punktowo? Druga opcja nie będzie trafnym wyborem. Punktowe podgrzewanie dań może rzeczywiście być niebezpieczne. W praktyce oznacza to, że gotując mięso może ono być częściowo surowe, co grozi dolegliwościami żołądkowymi lub nawet zatruciem pokarmowym. Wiele osób kieruje się wyglądem mikrofalówki, ponieważ chce, aby się ładnie prezentowała w ich kuchni. Oglądając urządzenia zwróćmy jednak także uwagę na to, z jakiego rodzaju materiału zostały wyprodukowane. Jeśli kuchenka jest nieszczelna, omijajmy ją szerokim łukiem. A ile prawdy w tym, że użytkowanie kuchenki mikrofalowej może przyczynić się do zwiększonej zachorowalności na raka? Tę kwestię do dziś do końca nie rozstrzygnięto. Mimo wysokiego poziomu medycyny wciąż niewiadomo, jakie czynniki rzeczywiście mogą działać rakotwórczo na nasz organizm. Możemy jednak dbać o nasze zdrowie opuszczając pomieszczenie z mikrofalą, kiedy sprzęt jest włączony, aby nie narażać się bezpośrednio na działanie emitowanych fal.